MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno

św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

poprzednie

Tartanedo (1710)

Znaki Eucharystyczne
(pełna lista: tutaj)

NIEZWYKŁE ŚWIATŁA

miejsce wydarzenia: SAN PIETRO a PATIERNO

rok wydarzenia: 1772

następne

Bordeaux (1822)

Łącza do ilustracji dzieł sztuki związanych z wydarzeniem:

  • CUD w SAN PIETRO a PATIERNO: XVIII-XIX w.; źródło: www.therealpresence.org
  • CUD w SAN PIETRO a PATIERNO: pomnik w miejscu znalezienia Hostii; źródło: www.therealpresence.org
  • RELIWIARZ CUDU w SAN PIETRO a PATIERNO:  przed 1978 (gdy został skradziony), kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: www.patertv.com
  • RELIWIARZ CUDU w SAN PIETRO a PATIERNO:  przed 1978 (gdy został skradziony), kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: www.culturacattolica.it
  • OŁTARZ GŁÓWNY:  kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: www.flickr.com
  • PŁASKORZEŹBA nad WEJŚCIEM: Sanktuarium Eucharystyczne, kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: www.flickr.com
  • FRONT KOŚCIOŁA św. PIOTRA: Sanktuarium Eucharystyczne, kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: www.flickr.com
  • WIEŻE KOŚCIOŁA św. PIOTRA: Sanktuarium Eucharystyczne, kościół św. Piotra, San Pietro a Patierno; źródło: picasaweb.google.com

W deszczową, zimną, wietrzną noc 27 stycznia 1772 r., w pochodzącym z IX w. kościele św. Piotra, w San Pietro a Patierno (łac. San Petrus ad Paternum), dziś jednym z przedmieść Neapolu, miało miejsce zuchwałe włamanie.

Jego następstwem była seria niecodziennych wydarzeń. Na tyle niezwykłych, że tamtejszy arcybiskup neapolitański postanowił powołać specjalną komisje do ich zbadania. Zebrano świadectwa bezpośrednich uczestników i świadków, sporządzono raport, ale do rozpowszechnienia informacji najbardziej przyczynił się dawny biskup innej diecezji w pobliżu Neapolu, Sant'Agata de' Goti, święty założyciel redemptorystów, Alfons Maria de Liguori (jego figurka znajduje się w ołtarzu Matki Bożej Nieustającej Pomocy w lewej nawie naszego kościoła), który ówcześnie miał 77 lat i przebywał na emeryturze w Arezzo…

I tam właśnie powiedziano mu o kradzieży w San Pietro a Patierno oraz o niesłychanych wydarzeniach związanych z odnalezieniem Ciała Chrystusa, w miesiąc później, na polach między miejscowościami Capodichino i Casoria.

Św. Alfons postanowił przeprowadzić własne badania. Na jego podstawie sporządził odrębne „Sprawozdanie”.

Kradzież wykrył następnego dnia, 28 stycznia 1772 r., proboszcz Hieronim Andrzej (wł. Girolamo Andrea) Guarino. Stwierdzono, że przestępcy włamali się do zamkniętego kościoła, skradli cenne liturgiczne materiały (m.in. 8 nakryć stołu Pańskiego), srebrny miecz i koronę figurki Naszej Pani Pocieszenia, rozmaite drobne precjoza – o wartości całkowitej około 50 dukatów, oraz, co najważniejsze, po włamaniu do tabernakulum przechowywane tam naczynia i dwie puszki – cyboria - z około setką konsekrowanych opłatków Chleba Eucharystycznego.

Przez następny miesiąc, mimo wysiłków policji, nie natrafiono na żadne ślady po przestępstwie ani jego sprawcach…

Oczywistym było tylko to, że włamania dokonano w celu sprzedaży skradzionych przedmiotów - i pewnie tak też uczyniono - przed przetopieniem czy też i po, za niewielkie pieniądze. Ale dlaczego zabierać Ciało Chrystusa? Nie przedstawia wszak żadnej wartości materialnej! Chyba że odbiorcą miała być jedna z wielu szerzących się w owych czasach satanistycznych sekt, rytualnie bezczeszczących Ciało Chrystusa w ramach tzw. czarnych mszy”…

A owe lata obfitowały w podobne wydarzenia i proboszcz martwił się, iż taki będzie los świętokradczo zabranego Chleba Eucharystycznego.

Powoli wydarzenia styczniowe odchodziły w niepamięć…

Jednakowoż 19 lutego, wieczorem, osiemnastoletni sprzątacz uliczny (wł. mondezzaro), niejaki Józef (wł. Giuseppe) Orefice wracając do domu zauważył na polu należącym do hrabiego di Grottolelle (dziś miejscowość i gmina niedaleko Neapolu) niezwykłe, emanujące z ziemi, światło. Wyglądało jakby gwiazdy zaświeciły nie na niebie, ale na ziemi…

Młody człowiek, acz zaintrygowany, nie podszedł bliżej. Nie sprawdził źródła zjawiska. Opowiedział tylko o nim już w domu swemu ojcu, który także nie wyraził większego zainteresowania…

Następnego wieczora Józef nie wracał sam, ale w towarzystwie ojca i 11-letniego brata Jana (wł. Giovanni). W tym samym miejscu tym razem to Jan zobaczył owe niezwykłe światła: „Tato, patrz, gwiazdy, o których Józef ci wczoraj opowiadał!” - krzyknął.

Ale ojciec nic nie widział – przyznał się z tego później swemu spowiednikowi, ks. Hieronimowi Guarino, oraz innemu kapłanowi, bratu Hieronima, Diego (pl. Jakub)

Minęły kolejne dni. Światła – niekiedy w formie maleńkich płomyków - widziało coraz więcej ludzi. Co więcej kilkukrotnie zdażyło się, że podchodząc do miejsc, gdzie widziano światła, jakaś siła popychała ludzi na kolana lub wręcz przyciągała do ziemi (zdażyło się to m.in. niejakiej Łucji (wł. Lucia) Marotta).

23 lutego, po zachodzie słońca, tą samą drogą do domu wracała tym razem czwórka młodych przyjaciół: wspomniani Józef i Jan, oraz dwaj inni, rówieśnicy Józefa: Karol (wł. Carlo) Marotta i Tomasz (wł. Tommaso) Piccino. Znów widziano świecące gwiazdy, a Tomasz, gdy podszedł bliżej, poczuł silne popchnięcie w plecy i padł na ziemię. To samo za chwilę stało się z Józefem i pozostałymi dwoma przyjaciółmi. Na głowach czuli jakby ślady po uderzeniach…

Moment później cała czwórka ujrzała inne przedziwne zjawisko: na czubku przydrożnej, wysokiej topoli zobaczyli świetlistą kulę, z której emanowały jasne, niby słoneczne promienie. A pośród nich ujrzeli gołębia, który sfrunął i usiadł na ziemi, tuż przy pniu topoli…

Nie było logicznego wytłumaczenia tej wizji, która zresztą szybko zakończyła się – pod drzewem, gdy się do niego zbliżyli, nic nie dostrzegli. Na topoli też nic specjalnego nie było widać… Ale Tomasz, wiedziony jakimś dziwnym instynktem, zaczął rękami odgarniać ziemię wokół pnia, dokładnie w miejscu, gdzie usiadł ów świetlany gołąb …

I po paru chwilach, niespodziewanie dla siebie i swych przyjaciół, z rozgarnionej ziemi wysunął się nieskazitelnie biały, cienki jak papier, Opłatek Chleba

Któryś z przyjaciół natychmiast pobiegł po księdza. Pierwszy pojawił się wspomniany Don Diego Guarino. Ukląkł przy drzewie, wziął w ręce Przenajświętszą Hostię i położył , z widocznym wzruszeniem, na czystej chustce.

Przy topoli pojawili się inni ciekawscy. Ks. Diego poprosił o przesianie ziemi w okolicy topoli i tam, gdzie poprzednio widziano owe gwiezdne „świetliki”… Znaleziono 40 Opłatków

Przybyli inni kapłani. Przynieśli ze sobą cyborium i niebawem wszystkie odnalezione Hostie do niego włożono. W uniesieniu, w procesji, zaniesiono Je do kościoła.

Był już ranek dnia następnego, 24 lutego 1772 r.

Ale nie był to, jak się okazało, koniec przedziwnym wydarzeń. Dzień później, 25 lutego wieczorem, w tym samym miejscu, w okolicy sterty słomy, niezwykłe źródło jasnego światła pojawiło się ponownie!

Znów przybiegli kapłani i zgromadzili się ciekawscy. Ksiądz Józef (wł. Giuseppe) Lintner miał krzyknąć: „Jezu, Jezu! Patrzcie na to światło! Patrzcie!”. A źródło uniosło się nieznacznie, jego czubek przybrał kształt róży, i zaczęło jeszcze intensywniej świecić, oślepiającym wręcz światłem.

Rozpoczęto więc poszukiwania w poczuciu, że wizja jest przekazem, oznacza coś podobnego, co poprzednio, że róża zwiastuje jakąś obecność materialną, tak jak gołąb okazał się zwiastunem 40 Hostii. Ale tego dnia nic nie odnaleziono. Nie znaleziono nic także i dnia następnego, choć zjawiska „gwiezdnych świateł” doświadczyć miało trzech wojskowych jeźdźców z regimentu Borbone przejeżdżających przez okolice (niejacy Paschalis (wł. Pasquale) Balocco, Józef (wł. Giuseppe) Lanzano oraz Anioł (wł. Angelo) di Costanzo – zeznania wszystkich znajdują się w kościelnym raporcie), a także pewien dyplomata cesarski, kanclerz i sekretarz ambasady cesarskiej, który udawał się w karecie do Caserta, niejaki Ferdynand (hiszp. Ferdinando) Haam z Pragi. Cesarski emisariusz i bankier zeznał później, że widział owe światła tydzień wcześniej, około 17-18 lutego. Co więcej jego koń odmówił wówczas posłuszeństwa i nie chciał dalej jechać – po chwili wszelako ruszył szalonym pędem przed siebie, ciągnąc za sobą karetę z dyplomatą…

Wieczorem 27 lutego, a raczej nad ranem dnia następnego, około 1:00 w nocy, Józef Orefice i Karol Maretta, po modlitwach strzelistych – Akcie Wiary, Nadziei i Miłości – zbliżyli się do miejsca, gdzie znajdowała się – wówczas już spalona, by łatwiej było szukać - sterta słomy, w którym dostrzegli mniej więcej 10-cm ognik, i zaznaczyli go włożonym w ziemię krzyżem. Następnie przyprowadzili kapłana, o. Hieronima Guarino, który poprosił o przeszukanie ziemi pod stertą słomy. Za pomocą kilofa wzruszono glebę, ale nic nie znaleziono.

W tym właśnie momencie klęczący Józef Orefice oparł się i poczuł, że gleba pod jego palcami ustąpiła. Wspomniał o tym kapłanowi Hiernimowi. O. Hieronim pochwycił nóż i wbił go w tym miejscu w ziemię. słyszał dźwięk przypominający łamanie hostii…

Wyciągnął nóż z ziemi. Przykleiła się do niego grudka ziemi, a do niej … białe Hostie! Józef stracił świadomość i wypuścił z rąk sztylet…

Gdy przyszedł do siebie znalezione Opłatki położył na chusteczce, na ziemi…

Przybyli inni kapłani, m.in. Franciszek Ksawery (wł. Francisco Saverio) Stabile (1706, Martina – 1788, Venafro), biskup Venafro, który parę dni wcześniej przyjechał z polecenia arcybiskupa na miejsce wydarzeń, z welonem, baldachimem i cyborium.

Ks. Guarin włożył Ciało Pańskie do cyborium i w uroczystej procesji zaniesiono Je do lokalnego kościoła św. Piotra Apostoła.

Tam też przez wieki były przechowywane.

Św. Alfons de Liguori, jak już spominano przeprowadził własne badania owych wydarzeń, rozmawiał ze świadkami, nawiedził miejsca zdarzeń, i sporządził precyzyjny, unikający zbędnych słów i ocen, raport.

W „Zwięzłym raporcie z cudu związanego z Przenajświętszym Sakramentem”, stanowiącym załącznik do książki „Uwagi o prawdzie Bożego Objawienia” (wł. „Riflessioni sulla verità della divina rivelazione”) napisał: „[Prawdziwości opisanych wydarzeń i rzetelności świadectw] jestem prawie pewien, i dlatego zdecydowałem się [je] ujawnić w popularnej prasie […] ku chwale Przenajświętszego Sakramentu”.

Oficjalna komisja kościelna powołana przez ówczesnego arcybiskupa Neapolu, kard. Antoniego (wł. Antonino) Sersale (1702, Sorrento- 1775, Neapol) przesłuchała wielu świadków, z których siedemnastu, majętnych i robotników, wykształconych i niepiśmiennych (niektórzy z nich zostali wymienieni powyżej), złożyło zeznanie, i oświadczyła w 364-stronicowym raporcie, iż „odnalezienie nienaruszonych Hostii, bez śladów zniszczeń, po takim czasie i w takim miejscu, należy uznać za niewytłumaczalne”…

Stwierdzono, że znalezione Hostie miały taką samą średnicę, jak skradzione ponad miesiąc wcześniej z kościoła św. Piotra; że wykonane zostały za pomocą identycznego wzorca – żelaznej matrycy; że ich właściwości i skład były identyczne, jak opłatki wypiekane na potrzeby kościoła św. Piotra.

Komisja poprosiła także o opinię trzech naukowców, profesorów Królewskiego Uniwersytetu w Neapolu: Józefa Melchiora (wł. Giuseppe Melchiorre) Vairo, chemika, Jana (wł. Giovanni), M. della Torre, „największego profesora filozofii w mieście” (łac. „primari in hac civitate philosophiae professores”) – jak go opisano w raporcie - oraz najbardziej znanego z nich dra Dominika Feliksa Antoniego (wł. Domenico Felice Antonio) Cotugno (1736, Ruvo di Puglia – 1822, Neapol), znanego lekarza, anatoma i chirurga, pioniera badań w dziedzinie neurologii. Naukowcy napisali w opinii, że: „w szczególności zjawiska świateł, tak wielu i o tak różnych formach, oraz fakt odkopania z ziemi nienaruszonych Opłatków, nie można wytłumaczyć na gruncie znanych zasad fizyki, wykraczają one poza działania naturalnych sił, i dlatego należy je uznać za cudowne”.

Trwającym dwa lata badaniom przewodniczył, w imieniu arcybiskupa, wspomniany bp Stabile. Natomiast ostateczny protokół podpisał wikariusz generalny, Jan Hieronim (wł. Giovanni Giacomo) Onorati (1721, Rocchetta - 1793, Foggia), ówczesny biskup Teano. Po zakończeniu procesu bp Onorati zamknął znalezione Hostie w dwóch szklanych, ze srebrnym obiciem, ampułkach i założył na nich odbitą w laku pieczęć królestwa Hiszpanii (południowe Włochy w owych czasach należały do hiszpańskiego imperium Habsburgów). A podpisany dokument stwierdzał, że „oświadczamy i deklarujemy, że towarzyszące wydarzeniom zjawisko Świateł oraz odnalezienie nienaruszonych Świętych Hostii, leżących przez wiele dni pod ziemią, były rzeczywistymi i specjalnymi cudami, których źródłem mógł być tylko Bóg Wszechmogący”…

W 1967 r. kościół św. Piotra został podniesiony przez kard. Corrado Ursiego (1908, Andria – 2003, Neapol) do godności diecezjalnego sanktuarium Eucharystycznego. Kard. Ursi pisał przy tej okazji: „Cud w kościele św. Piotra jest Boskim darem i napomnieniem dla całej naszej archidiecezji. Jego głos nie może osłabnąć, ale powinien skutecznie zachęcić wszystkich wiernych wszystkich czasów do rozważenia orędzia o ‘Chlebie życiapor. J 6, 35 za zbawienie świata, skierowanego przez Jezusa w Kafarnaum”…

W 1972 r., w 200-lecie opisywanych wydarzeń, Piotr (wł. Pietro) de Francisci, profesor fizjologii Uniwersytetu w Neapolu, po przebadaniu raportu z procesu diecezjalnego z lat 1772-4 potwierdził poprawność – w oparciu o dowiedzione przesłanki - zawartych w nim stwierdzeń i tez, w szczególności analizę prof. Cotugno.

Przenajświętszy Sakrament Cudu z 1772 r. przechowywano w kościele św. Piotra Apostoła do 1978 r., gdy w nocy z 23 na 24 października, został ponownie – wraz z ampułkami i relikwiarzem - skradziony.

Tym razem nie tylko obu pojemników ale i Hostii nie odnaleziono…

W ogłoszonym w 2004 r. na Rok Eucharystyczny (x.2004 r. – x.2005 r.) liście apostolskim „Mane nobiscum DomineJan Paweł II - wybrany na stolicę Piotrową zaledwie dwa tygodnie przed wspomnianą kradzieżą ampułek - w części II zatytułowanej „Eucharystia tajemnicą światła” pisał: „Jezus nazwał samego siebie »światłością świata«J 8, 12, i ten Jego przymiot staje się wyraźnie widoczny w takich momentach Jego życia, jak przemienienie i zmartwychwstanie, w których jaśnieje Jego Boska chwała. W Eucharystii natomiast chwała Chrystusa jest ukryta. Sakrament Eucharystii jest »mysterium fidei« w całym tego słowa znaczeniu! Niemniej właśnie przez tajemnicę swojego całkowitego ukrycia Chrystus staje się tajemnicą światła, dzięki której wierzący zostaje wprowadzony w głębię życia Bożego…

Popatrzmy na krótką impresję o Sanktuarium Eucharystycznym w San Pietro a Patierno:

  • SAN PIETRO a PATIERNO; źródło: www.youtube.com

Mapa okolic:

  • GoogleMap

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

angielskich:

włoskich:

innych:

  • Cuda Eucharystyczne i chrześcijańskie korzenie Europy”, Sergio Melloni, Kielce 2010
  • Cuda Eucharystyczne”, Joan Carrol Cruz, Gdańsk, 2005
  • Krew Boga”, Renzo Allegri, Kraków, 2005