MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU
Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

bł. SADOK i TOWARZYSZE
(? - 1260, Sandomierz)
męczennicy

patron: dominikanów

wspomnienie: 2 czerwca

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławionymi:

  • MĘCZEŃSTWO bł. SADOKA i TOWARZYSZY: obraz w ołtarzu kaplicy Męczenników, kościół św. Jakuba, Sandomierz; źródło: swietyjakub.republika.pl
  • bł. SADOK i TOWARZYSZE: obraz z tyłu feretronu w Kaplicy Męczenników, kościół św. Jakuba, Sandomierz; źródło: swietyjakub.republika.pl
  • MĘCZEŃSTWO bł. SADOKA: witraż?; źródło: www.lodz.dominikanie.pl
  • bł. SADOK; źródło: www.ruda_parafianin.republika.pl
  • IMIONA MĘCZENNIKÓW DOMINIKAŃSKICH: tablica na podłuczu poświęconej im kaplicy, kościół św. Jakuba, Sandomierz; źródło: swietyjakub.republika.pl
  • MĘCZEŃSTWO bł. SADOKA i TOWARZYSZY: CISOWSKI Kazimierz (1670? - 1726 Jodłownik), 1726, olejny na płótnie, kościół dominikanów, Kraków; źródło: www.malarze.com

Pierwsza historyczna wzmianka umieszcza Sadoka w 1221 r. w Bolonii, gdzie miała miejsce kapituła generalna zakonu św. Dominika Guzmana. Nie wiadomo, ile miał lat ani skąd pochodził (dalsze jego losy świadczą, że mógł pochodzić z Polski lub Węgier: jeśli z Polski to byłby pierwszym dominikaninem z naszego kraju…).

Studiował (choć i to nie jest pewne) w Bolonii i tam wstąpił w szeregi zakonu dominikańskiego.

Z Bolonii Dominik wysłał Sadoka, jako pomocnika Pawła Węgierskiego, na Węgry, do Lorch, dla założenia nowej prowincji, oraz nawrócenia Kumanów. W 1221 r., przez północne Włochy, Tyrol i górną Austrię dostał się do celu.

Przez wiele lat głosił Ewangelię pogańskim Kumanom. Był też przeorem w Zagrzebiu i prawdopodobnie w Agram. Jego cicha, wytrwała praca nie utrwaliła się jednakże na kartach historii – przypuszcza się tylko, że jego cechy osobiste (pokora, rozwaga, etc.) i charakter zadań (który daje się odczytać z historii wspomnianego Pawła Węgierskiego, czy też św. Hiacynty i bł. Czesława) predestynowały go do pracy z młodszymi braćmi w powołaniu i kandydatami do zakonu.

Na łamy wielkiej historii wkroczył ponownie dopiero zimą roku 1259/1260, w Sandomierzu, jako przeor konwentu i kościoła św. Jakuba. Jak i kiedy się tam z nalazł – nie wiadomo, ale musiał przebywać tam, i w Polsce generalnie, już od pewnego czasu. Inaczej trudno byłoby zrozumień ostatnie chwile życia błogosławionego…

Jak wcześniej uniknął losu Pawła Węgierskiego i wielu innych braci dominikańskich, zamordowanych w latach 1240-41 przez hordy tatarskie, nie wiadomo. Ale w 1260 r. Polska stała się celem drugiego najazdu Tatarów. Po raz kolejny mordercze wojska mongolskie najechały kraje ruskie i zdobyły Lublin, pozostawiając za sobą tylko pożogi i zgliszcza. Pod dowództwem Nogaja i Telebogiwg Marcina Kromera zaatakowali też Sandomierz.

W przeddzień ostatecznego - jak się okazało - szturmu (wg Abrahama Bzowskiego (zm. 1637), który opierać się miał na „bardzo starożytnych rocznikach i na najstarszych rękopisach”) w kościele św. Jakuba w trakcie modlitw po jutrzni kleryk miał odczytywać imiona świętych męczenników. Nagle zdumiony przeczytał łac. „Sandomiriae, passio quadraginta novem martyrum” („w Sandomierzu – 49 męczenników”).

Przeor Sadok wziął księgę i oczom jego ukazał się zapisany złotymi literami tekst odczytany przez kleryka. Po czym zapis znikł…

A w kościele było 49 braci (16 księży, 3 diakonów, 4 subdiakonów, 8-9 z niższymi święceniami, 9-10 studentów, 4 w nowicjacie i 3 braci świeckich)…

Sadok miał wtedy powiedzieć: „Bolesne to jest upomnienie, bracia, dawca żywota przez śmierć pewnie nas już wzywa do życia nieśmiertelnego. Niechaj Pan przebaczy tę zbrodnię poganom, gdyż oni jeszcze światła ewangelii nie znają. Może też to nasze męczeństwo zbawi naród polski, i Wszechmocny spojrzy łaskawem okiem na tę ziemię, na której jego wierne dziatki krew przelewają, zasłaniając swem i piersiami inne narodyibid. Bzowski.

Było to przygotowaniem współbraci do męczeństwa. Dwa dni później Tatarzy wywabili podstępnie przywódców upartego miasta, pod pretekstem rozmów pokojowych, po czym ich aresztowali (ten sam manewr, 7 wieków później, powtórzyli Sowieci aresztując w 1945 r. przywódców polskiego państwa podziemnego…). Miasto, pozbawione przywódców, zajęto gwałtownym szturmem, splądrowano a mieszkańców wyrżnięto. Ulice płynąć miały krwią. Tych, którzy przeżyli pierwszą część rzezi, zapędzono nad brzeg Wisły i zagnano w odmęty…

Znane są imiona i piastowane urzędy 49 towarzyszy zamkniętych w kościele św. Jakubaibid. Bzowski, również na tablicy w kościele św. Jakuba w Sandomierzu. Przez dwa dni, gdy opisany wyżej znak ogłosił im nadchodzące męczeństwo, modlili się i śpiewali pieśni Matce Bożej Najwyższemu Bogu. Gdy Tatarzy wpadli do kościoła zakonnicy po zakończeniu komplety śpiewali właśnie w procesji Salve ReginaJan Długosz (1415, Brzeźnica – 1480, Kraków) i z Matką Bożą na ustach zostali zamordowani, a ich krew „użyźniła … ziemięJan Paweł II, 1999, Sandomierz.

Na pamiątkę dominikanie do dziś w godzinie śmierci śpiewają odchodzącym współbraciom ciche Salve Regina, a polscy bracia noszą czerwone pasy…

Kult męczenników sandomierskich rozpoczął się zaraz po ich śmierci. Zanotowano wizje Matki Bożej otwierającej bramy niebieskie męczennikom sandomierskim. Mówiono również o 49 gwiazdach, które rozświetlać miały kościół, gdzie zginęli bracia dominikańscy…

W 1295 r. Bonifacy VIII polecił, aby w dniu 2 czerwca Kościół w Polsce obchodził pamiątkę męczenników sandomierskich. W XIV w. w kościele św. Jakuba wystawiono osobną kaplicę ku ich czci. Aleksander IV udzielił wszystkim, którzy nawiedzają kościoły w Sandomierzu w dniu 2 czerwca odpustu zupełnego (identycznego jak pielgrzymom w kościele św. Marii Męczenników w Rzymie). Dopiero jednak w 1807 r. Pius VII zezwolił na kult publiczny.

Pamięć o miejscu pochówku męczenników rozpłynęła się i zaginęła. Ale w 1959 r. na terenie klasztoru św. Jakuba prof. Sarama znalazł mogiłę, a w niej ok. 330 szkieletów osób różnego rodzaju wieku i płci. Znaleziono przy nich groty i strzały, a także klamry od pasów, co by wskazywało na zakonników…

Imiona pomordowanych zakonników, według tradycyi klasztornej, miały być następujące: Sadok przeor, Paweł wikary, Malachijasz kaznodzieja, Piotr furtyan, Andrzej jałmużnik, Jakób magister nowicyuszów, Abel syndyk, Szymon penitencyaryusz, Klemens, Barnabasz, Elijasz, Bartłomiej, Łukasz, Mateusz, Jan, Barnabasz, Filip, Joachim dyakon, Józef dyakon, Stefan dyakon.

Subdyakoni: Mojżesz, Abraham, Bazyli. Klerycy: Dawid, Aaron, Benedykt, Onufry, Dominik, Michał, Maciej, Maurus, Tymoteusz, Gordyan, Felicyan, Marek, Jan, Gierwazy, Krzysztof, Donatus, Medardus, Walenty.

Nowicyusze: Daniel, Makary, Rafał, Izajasz, Cyryl, Hieronim i organista Tomasz.

Tym porządkiem wypisane są ich imiona w kaplicy na ich cześć w kościele św. Jakóba w późniejszym czasie wystawionejibid. Bzowski.

Posłuchajmy piosenki poświęconej męczennikom sandomierskim śpiewanej przez Jacka Kowalskiego:

  • MĘCZENNIKOM SANDOMIERSKIM: śpiewa Jacek Kowalski; źródło: www.youtube.com

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

polskich:

angielskich: