MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU
Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno
św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

Valid XHTML 1.0 Strict

bł. ROLAND MARIA RIVI
(1931, San Valentino - 1945, Monchio)
męczennik

patron: kleryków, diecezji Modena

wspomnienie: 13 kwietnia

wszyscy nasi święci
tutaj

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławionym:

  • bł. ROLAND MARIA RIVI; źródło: commons.wikimedia.org
  • bł. ROLAND MARIA RIVI; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI; źródło: visitemosmisiones.com
  • bł. ROLAND MARIA RIVI z RODZINĄ; źródło: www.rolandorivi.eu
  • SEMINARZYŚCI w MAROLA; źródło: www.rolandorivi.eu
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - płaskorzeźba, kościół pw. św. Eleukadiusza i św.Walentego męczenników, San Valentino; źródło: www.psmassuntacastellarano.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: www.ilrestodelcarlino.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: www.santiebeati.it
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: abbey-roads.blogspot.com
  • bł. ROLAND MARIA RIVI - współczesne wyobrażenie; źródło: www.santiebeati.i
  • KOŚCIÓŁ pw. św. ELEUKADIUSZA i św. WALENTEGO MĘCZENNIKÓW - San Valentino; źródło: www.psmassuntacastellarano.it
  • KAPLICZKA w MIEJSCU MORDERSTWA bł. ROLANDA MARII RIVI - Monchio; źródło: visitemosmisiones.com
  • TRUMNA z RELIKWIAMI bł. ROLANDA MARII RIVI, kościół pw. św. Eleukadiusza i św.Walentego męczenników, San Valentino; źródło: grcompany.wordpress.com

Roland Maria (wł. Rolando Maria) Rivi urodził się 7.i.1931 r. w wiosce (wł. frazioni) San Va­lentino, ok. 6 km od gminnego miasteczka Castellarano, położonego nad rzeką Secchia, dopływem rzeki Pad (wł. Po) — w Reggio Emilia, jednej z 9 prowincji regionu Emilia–Romania (wł. Emilia–Romagna) ze stolicą w Bolonii (wł. Bologna) — u stóp łańcucha gór Apeninów.

Był synem Roberta (wł. Roberto) (1903‑1992) i Albertyny (wł. Albertina) z domu Canovi. Miał starszego brata i młodszą siostrę.

Ochrzczony został następnego dnia po urodzeniu, w miejscowym kościele parafialnym pw. św. Eleukadiusza i św. Walentego męczenników (wł. SS. Eleucadio e Valentino MM.).

Rodzina mieszkała w domu zwanym „Poggiolo”, wraz z dziadkami, i zajmowała się uprawą roli.

Wychował się w religijnej atmosferze, w dużej mierze dzięki babce, Annie, która codziennie rano uczestniczyła we Mszy św. i przystępowała do Komu­nii św. Miała mawiać o małym Rolando, żywym, inteligentnym chłopcu: „Wyrośnie z niego albo nicpoń albo święty! Nie potrafi iść pośrodku!

Od 5 roku życia był ministrantem…

W wieku 6 lat rozpoczął nauki w szkole podstawowej. Już rok później, 16.vi.1938 r. przystąpił do pierwszej Komunii św., a dwa lata później, 24.vi.1940 r., otrzymał sakrament Bierzmowania…

Nauczył się grać na harmonijce i organach, wspomagając chór, w którym śpiewał jego ojciec…

Trwała już II wojna światowa. Wiosną 1942 r. 11‑letni Roland, po zasięgnięciu rady proboszcza, ks. Olintosa (wł. Olinto) Marzocchini (1888, Romanoro – 1972, Pratissolo), oznajmił rodzinie, że zamierza zostać księdzem.

Rodzice nie sprzeciwiali się i 1.x.1942 r., po pięciu latach nauki na poziomie pod­stawowym, Roland wstąpił do niższego seminarium duchownego — czyli gimnazjum (dziś diecezjalne centrum rekolekcyjne (wł. Centro Diocesano di Spiritualità)) — funkcjonującego w budynkach dawnego benedyktyńskiego klasztoru pochodzącego z XI w., z czasów Matyldy toskańskiej z Canossy (1046 – 1115, Bondeno di Roncore), w wios­ce (wł. frazioni) Marola gminy Carpineti, ok. 30 km na zachód górskimi drogami od rodzin­nego San Valentino.

Tam, jak to było w zwyczaju, od razu przywdział sutannę.

Wyróżniać się miał pobożnością i gorliwością w nauce oraz mocnym trwaniem w powołaniu i pragnieniu zostania kapłanem, i to misjonarzem. Mawiał: „Zostanę kapłanem, a potem misjonarzem, by nawracać dusze do Jezusa”…

Ale nie oznaczało to, że nie uczestniczył w grach i zabawach charakterystycznych dla jego wieku. Był żywym i bystrym chłopcem, grał w piłkę nożną i siatkówkę. W swej klasie był uznawany za najlepszego w grach zespołowych…

Na wakacje wracał do domu, ale nawet wtedy nie zdejmował sutanny…

Akurat w wakacje 1943 r., dokładnie 25.vii.1943 r., odsunięty od władzy został przy­wódca faszystowski, Benito Mussolini (1883, Dovia di Predappio – 1945, Giulino di Mezzegra), i premierem został Piotr (wł. Pietro) Badoglio (1871, Grazzano Monferrato – 1956, Grazzano Monferrato), ale niecałe pół roku później, 1.xii.1943 r., w północnych i środkowych Włoszech, znajdujących się pod kontrolą niemiecką, Mussolini ogłosił powstanie krótkotrwałej Włoskiej Republiki Socjalnej (wł. Repubblica Sociale Italiana).

Rodzinne strony znalazły się w obrębie owej republiki. A latem 1944 r. seminarium w Marola zajęły wojska niemieckie. Nauczanie przerwano i Roland, po dwóch latach nauki, powrócił do San Valentino.

Nadal jednak czuł się seminarzystą. codziennie służył do Mszy św., spędzał wiele godzin na modlitwie, adoracji, czytaniu i samodzielnej nauce przedmiotów seminaryjnych, w szczególności łaciny i … matematyki.

Stan niepewności i tymczasowości w kraju — południe Włoch okupowali alianci, północ Niemcy — sprawił, iż na północy, w republice kontrolowanej przez Mussoliniego, uaktywnili się partyzanci, głównie proweniencji komunistycznej. W rodzinnych stronach Rolanda ta partyzantka, wroga z założenia wobec Kościoła katolickiego, była szczególnie silna. Mimo tego Roland nie przestawał nosić sutanny, choć większość jego kolegów seminaryjnych je czasowo pochowała. Mawiał: „Uczę się, by zostać ksiądzem, a strój jest oznaką, że należę do Jezusa”.

W pierwszych miesiącach 1945 r. Niemcy byli już w zasadzie pokonani (Mediolan padł w iv.1945 r.). Wówczas komuniści zwrócili swoją uwagę gdzie indziej. Jeden z przywódców, działających niedaleko rodzinnej wioski Rolanda, miał ów cel zdefiniować następująco: „Faszyści i Niemcy są już prawie pokonani… Musimy teraz wypowiedzieć walkę bogatym i niektórym księżom. To oni są teraz naszymi wrogami”…

Komuniści stawali się coraz bardziej agresywni. Zaatakowany, ciężko pobity i ogra­biony został m.in. ks. Marzocchini i musiał chwilowo opuścić San Valentino. Na jego miejsce przybył nowy, młodszy, zaledwie 25‑letni kapłan, ks. Albert (wł. Alberto) Camellini (1919‑2009). Po latach wspominał: „Panowała atmosfera strachu i napięcia, która utrudniała normalne relacje między ludźmi. By poznać moich nowych parafian odwiedzałem ich w domach. Towarzyszyli mi klerycy, a wśród nich Roland Rivi”…

10.iv.1945 r., we wtorek po Wielkiej Nocy, po powrocie ze Mszy św. Roland udał się do pobliskiego lasku, gdzie jak co dzień, w cieniu i spokoju, czytał i uczył się. Tam został porwany przez komunistycznych partyzantów, niejakiego Józefa (wł. Giuseppe) Corghi i Delciso Rioli, należących do brygady Garibaldiego (wł. Brigata Garibaldi), wchodzącej w skład batalionu Frittelli komunistycznej dywizji Modena–Armando, dowodzonej przez znanego później polityka, Marię (wł. Mario) Ricci (1908, Pavullo nel Frignano – 1989, Pavullo nel Frignano).

W południe zaniepokojeni rodzice zaczęli szukać Rolanda. Znaleźli tylko porozrzucane książki i kartkę: „Nie szukajcie go. Na chwilę przyłączył się do nas. Partyzanci”…

Przez parę dni poszukiwano go w okolicy. Bezskutecznie…

Minęło jeszcze parę dni coraz bardziej rozpaczliwych poszukiwań, gdy w barze w San Valentino ktoś napomknął, że w wiosce (wł. frazioni) Monchio w gminie Palagano — która wcześniej, bo 18.iii.1944 r., straszliwie ucierpiała, gdy Niemcy w odwecie za działalność pierwszych włoskich partyzantów, zamordowali 136 osób — zabito jakiegoś kleryka. Monchio znajduje się ok. 25 km od San Valentino, w górę przebijającej się przez Apeniny rzeki Secchia. Informację przekazano wspomnianemu ks. Albertowi Camellini.

Następnego dnia, 17.v.1945 r., wcześnie rano, ks. Camellini i Robert Rivi, ojciec Rolan­da, udali się na południe, do wioski Farneta, ok. 35 km od San Valentino, gdzie znaj­dowało się najbliższe Monchio centrum komunistycznych partyzantów, ich lokalna siedziba. Tam oczywiście nikt nic „nie wiedział”. Oddali się więc w stronę odległej o 2 km wioski Gusciola. Po drodze minęło ich dwóch młodych — wyglądali nawet na młodszych od Rolanda — partyzantów na koniach. Jeden z nich był, jak się oka­zało, dowódcą któregoś z oddziałów stacjonujących w Monchio. I zapytany o Rolanda otwarcie potwierdził: „Tak, został zabity w Monchio, bo był szpiegiem”.

Oskarżenie „o szpiegostwo”, o współpracę z Niemcami, którzy rok wcześniej dokonali w Monchio masakry, stało się odtąd — jak się miało okazać — przewodnią nicią wszelkich usprawiedliwień komunistycznej propagandy…

Ks. Albert Camellini i Robert Rivi udali się więc do Monchio (ok. 14 km w prostej linii od Farnety, po przeciwnej stronie rzeki Secchia, ale ponad 26 km drogami). Tam nad jednym z domostw u wejścia wisiała na haku, jak trofeum, niewielka sutanna…

Weszli do środka. Wprowadzający ich dowódca partyzancki zupełnie otwarcie przyznał się do zabójstwa Rolanda i wskazał miejsce jego pochowania…

Był jednak już wieczór więc Robert Rivi i ks. Camellini obawiając się zabłądzenia odłożyli poszukiwania do dnia następnego. Noc spędzili w ruinach lokalnego kościółka…

Rankiem udali się na miejsce zbrodni. Ciało 14‑letniego chłopca leżało w płytkim grobie, przykryte ziemią i zamaskowane darnią i gałęziami…

Było straszliwie posiniaczone. Widoczne były ślady bicia i tortur…

Mordercy chełpili się wręcz swoim czynem. Opowiadali jak chłopca sprowadzono do Monchio, jak go uwięziono w chlewie, jak go przesłuchiwano, jak go bito próbując wyciągnąć przyznanie się do szpiegowania na rzecz Niemców. Jak wydano na niego „wyrok”. Jak wreszcie zdarto z niego sutannę.

14‑letni chłopiec nie ugiął się i nie przyznał do niepopełnionych win. Do końca za to modlił się swego Pana

W końcu 13.iv.1945 r. około 1500 wyprowadzono go do pobliskiego lasku, nad pośpiesznie wykopany dół. Roland miał zdać sobie wówczas sprawę ze swego losu i poprosić, by pozwolono mu pomodlić się za rodziców. Przychylono się do prośby. Ukląkł więc nad dołem do modlitwy i wtedy komunistyczni oprawcy oddali do niego dwa strzały: w głowę i serce.

Sutannę zabójcy zwinęli w kulę i zaczęli ją kopać, jak piłkę. Później zanieśli ją do Monchio…

O jednego klechę mniej” — zakończył komunistyczny watażka…

Ciało Rolanda wydobyto, złożono w trumnie i na lokalnym cmentarzu, przy kościółku pw. św. Julii na Górze (wł. Santa Giulia nei Monti), pochowano…

Kilka tygodni później, 29.v.1945 r., przeniesiono je i pochowano na cmentarzu rodzinnej wioski San Valentino. Przewodniczył ks. Olintos Marzocchini, ten który udzielił Rolandowi sakramentu Chrztu św., pierwszej Komunii św. i sakramentu Bierzmowania. Robert, jego ojciec, pożegnał syna mówiąc: „Ty, który odrzucałeś ciemność i nienawiść, żyj w świetle i pokoju Chrystusa”…

W okolicy, zwanej trójkątem śmierci (wł. triangolo della morte) (umownie między miejscowościami Castelfranco Emilia, MirandolaCarpi) w latach 1943‑9 lokalni komuniści, mszcząc się za rzeczywiste i urojone winy faszystowskie, zamordowali skrytobójczo ok. 4,500 osób, w tym 93 księży i 4 seminarzystów–kleryków. Tylko część z nich rzeczywiście można było powiązać z faszystowskimi rządami: większość po prostu została uznana za „wrogów ludu” i przeciwników „świetlanej komunistycznej przyszłości”.

Po zakończeniu wojny dwóch komunistycznych morderców Rolanda, wspomnianych Józefa Corghi, który wykonał „wyrok”, i Delciso Rioli, jego dowódcę, zatrzymano i w 1951 r. sąd przysięgłych w Lucce skazał ich za zabójstwo z premedytacją. Wyrok odpowiednio na 16 i 22 lat więzienia zatwierdził w rok później trybunał odwoławczy we Florencji. Sędzia napisał: „został zabity, bo był młodym człowiekiem, bardzo pobożnym i niewinnym, bo był katolikiem i sprzeciwiał się szerzeniu komunizmu”…

W praktyce mordercy siedzieli tylko 6 lat, bowiem na mocy tzw. amnestii Togliattiego (wł. amnistia Togliatti) — Palmiro Togliatti (1893, Genua – 1964, Jałta) był komunistycznym przywódcą — zostali wcześnie zwolnieni.

A nad grobem Rolanda zapanowała wieloletnia cisza. Nastąpił „czas pojednania”, przeszłość oddzielono „grubą kreską”. Wspominano tylko o bohaterskich czynach partyzanckich. Mordy komunistyczne? A skądże…

Zabójstwo Rolanda stało się „prywatną sprawą”. Haniebne oskarżenia o „szpiegostwo na rzecz Niemiec”, powtarzane często w formie plotek, nie wiadomo przez kogo rozpuszczanych, które po powieleniu w gazetach automatycznie stawały się „wiarygodne”, jako pochodzące „ze sprawdzonych” — a jakże! — źródeł, miały całą sprawę tuszować. Wszak gazety nie mogą się mylić, szczególnie te właściwe…

A tymczasem grób Rolanda stawał się powoli, niepostrzeżenie — dla mniej uważnych obserwatorów — i naturalnie — dla wierzących — celem pielgrzymek, najpierw lokalnych, potem swym zasięgiem obejmujących coraz szersze kręgi.

Kult stał się na tyle oczywisty, że 29.vi.1997 r. dokonano ekshumacji Rolanda i relikwie przeniesiono — czyli dokonano ich uroczystej translacji (łac. translatio corporis) — do kościoła pw. św. Eleukadiusza i św. Walentego męczenników w San Valentino, i złożono przy bocznym ołtarzu poświęconym św. Michałowi Archaniołowi (wł. santi Michele Arcangelo).

Zaczęto odnotowywać niewytłumaczalne łaski otrzymywane, jak twierdziły osoby nimi obdarzane, za pośrednictwem Rolanda. M.in. dwu‑letniemu chłopcu z Anglii chorującemu na białaczkę (łac. leucaemia), przywieziono do szpitala, gdzie leżał, cząstkę relikwii Rolanda, i położono pod cierpiącym. W ciągu kilku dni choroba ustąpiła. Dlatego też 7.i.2006 r. archidiecezja Modeny rozpoczęła formalny proces kanonizacyjny.

Roland beatyfikowany został 5.x.2013 r., na stadionie w Modenie, stolicy innej prowincji regionu Emilia–Romania, wolą i w imieniu papieża Franciszka (ur. 1936, Buenos Aires), przez prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, Anioła (wł. Angelo) kard. Ama­to (ur. 1938, Molfetta).

Kard. Amato mówił w owych dniach:

To zabójstwo było naprawdę bezlitosne […]

A przecież Rolando nie wyznawał żadnej krwawej ideologii śmierci, ale Ewangelię życia i miłości. Dziecięcym sercem kochał wszystkich, także nieprzyjaciół. To była i jest nadal doktryna niewątpliwie ‘rewolucyjna’, jednak w dobrym znaczeniu tego słowa, bo prowadzi do postawy braterstwa, tolerancji i szacunku dla wolności innych, bez narzucania niczego siłą i bez przelewu krwi […]

Zabójcy, hieny pełne nienawiści, szukający ofiary rozebrali go, jak kaci Chrystusa […] Zapomnieli przykazać Pańskich, zindoktrynowani do walki z chrześcijaństwem, do poniżania kapłanów, zabijania wiejskich duszpasterzy i zwalczania nauczania Kościoła […]

Wobec świadectwa tego dziecka, któremu przemocą odebrano życie, my chrześcijanie nie jesteśmy pełni urazu i nie szukamy odwetu. Chcemy wspominać to męczeństwo w postawie przebaczenia, pojednania, ludzkiego braterstwa. Chcemy głośno wołać: nigdy więcej bratobójczej nienawiści, bo prawdziwy chrześcijanin do nikogo nie żywi nienawiści, nikogo nie zwalcza, nie czyni zła nikomu”…

Popatrzmy na dwa filmiki o bł. Rolandzie Marii Rivi
(po włosku):

  • bł. ROLAND MARIA RIVI; źródło: www.youtube.com
  • bł. ROLAND MARIA RIVI; źródło: www.youtube.com

Posłuchajmy też piosenki o bł. Rolandzie Marii Rivi
(po włosku):

  • bł. ROLAND MARIA RIVI - PIOSENKA i MODLITWA; źródło: www.youtube.com

Obejrzyjmy też z homilii beatyfikacyjnej bł. Rolandzie Marii Rivi wygłoszonej 5.x.2013 w Modenie przez Anioła kard. Amato
(po włosku)

  • HOMILIA BEATYFIKACYJNA - Anioł kar. Amato, 5.x.2013, Modena; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:

  • GoogleMap

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

polskich:

angielskich:

norweskich:

włoskich: