św. MARIA KRESCENCJA HÖSS
(1682, Kaufbeuren - 1744, Kaufbeuren)
zakonnica
patronka: Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka, Kaufbeuren
wspomnienie: 5 kwietnia
Anna urodziła się w 1682 r. w większości protestanckim Kaufbeuren, małej miejscowości bawarskiej diecezji Augsburg. Była szóstym z ośmiorga dzieci ubogich tkaczy, Mateusza (niem. Matthias) Webera Hössa (st. niem. Höß) i Łucji (niem. Lucia) Hoermann (pięcioro rodzeństwa zmarło w dzieciństwie).
W 1703 r. została przyjęta do żeńskiego klasztoru Trzeciego Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu (łac. Tertius Ordo Regularis Sancti Francisci, TOR) w Kaufbeuren, zwanego Mayerhoff. Otrzymała zakonne imię Marii Krescencji - dziś wspomniany klasztor zwany jest także, od jej imienia, klasztorem Krescencji (niem. Crescentiakloster).
Nie obyło się to bez trudności. Rodzina była bardzo uboga i nie była w stanie zapewnić tradycyjnego posagu, wnoszonego przez nowicjuszki, więc pierwsze podanie Anny … odrzucono. Dopiero interwencja i wsparcie protestanckiego (!) mera miasteczka Kaufbeuren przechyliły szalę…
Rok później złożyła śluby posłuszeństwa, ubóstwa i dziewictwa.
W klasztorze Mayerhoff w Kaufberen pozostała już do końca życia…
Początkowo nie została dobrze przyjęta przez współsiostry, w szczególności przez ówczesną przełożoną – nie wniosła wszak żadnego posagu. Pracowała w kuchni i przy krośnie, przy zajęciach uznawanych za najgorsze. Nie miała nawet własnej celi - spała na podłodze, w kącie celi jednej ze starszych zakonnic. Gdy już ją otrzymała - okazała się najmniejszą i najbardziej zawilgoconą w klasztorze… Przez jakiś czas oczerniano ją szerząc podejrzenia o czary - współsiostry przechodząc obok niej żegnały się…
Mimo tego zachowała wewnętrzną pogodę i poważnie potraktowała śluby posłuszeństwa. Głównym miejscem prowadzonej przez nią ewangelizacji stała się zatem furta klasztorna. Furtianką była przez 16 lat. To wtedy przylgnęło do niej określenie „Matki biednych” - udzielała pomocy wszystkim, którzy prosili ją o wsparcie duchowe i materialne.
Jednocześnie pełniła rolę klasztornej pielęgniarki. To wtedy także, powoli, krok po kroku, pozyskiwała zrozumienie i sympatię swoich współsióstr…
Sympatię, która przerodziła się w poważanie i szacunek, na tyle głębokie, iż pomiędzy 1726 r. a 1744 r. pełniła wszystkie najważniejsze posługi w swoim klasztorze! A mianowicie w latach 1726-1741 była mistrzynią nowicjatu. Natomiast w 1941 r. została wybrana przełożoną domu!
Tej ostatniej godności nie chciała zresztą przyjąć, ale zdołano ją ostatecznie przekonać…
Odznaczała się wyjątkowym oddaniem i hojnością. Swoim współsiostrom zalecała troskę o ciszę, rekolekcje i duchowe czytanie, szczególnie Ewangelii. Nauczycielem i Mistrzem ich życia duchowego miał być Chrystus Ukrzyżowany.
Była mądrą i roztropną doradczynią dla wszystkich, którzy zwracali się do niej po pomoc i pociechę. Świadczą o tym liczne zachowane listy. „Lepiej ukazywała prawdę niż spowiednicy” miał o niej powiedzić Klemens August Wittelsbach, książę bawarski, elektor i arcybiskup Kolonii, z którym korespondowała. Jej rady szukali mali i wielcy, biedni i bogaci, wśród nich ok. 70 koronowane głowy, m.in. król August Saksoński, cesarzowe Wilhelmina Amalia i Maria Teresa Austriacka, bawarska księżniczka Maria Amalia Habsburg (czterokrotnie odwiedzała Marię Krescencję w klasztorze - z całą świtą!) czy opat Rupert II z Kempten…
Choć przełożoną była tylko trzy lata można o niej mówić jako drugiej fundatorce swego klasztoru. Nie przyjmowała aliści do wspólnoty wszystkich, którzy tego pragnęli, ponieważ – jak mawiała - „Bóg chce, by ta wspólnota była bogata w cnotę, a nie w dobra doczesne”.
Głównymi punktami programu odnowy domu zakonnego tej „wewnętrznie radosnej” (jak o niej mówili jej współcześni) franciszkanki były: nieograniczone zaufanie do Bożej Opatrzności; gotowość do pełnienia aktów służących życiu wspólnemu; umiłowanie milczenia oraz nabożeństwo do Jezusa Ukrzyżowanego, Eucharystii i Matki Najświętszej.
Pisała w jednym ze swoich listów: „Człowiek ducha nie powinien za bardzo żyć przyszłością, ale miłością Bożą i służbą Bogu w każdej chwili życia”. I dodawała: „Wszystkie codzienne czynności wykonuj najlepiej, jak potrafisz, choćby i najmniejsze i najmniej istotne, bowiem taką właśnie postawą najprościej osiągniesz duchową doskonałość”.
Wykazała się także dużymi zdolnościami administracyjnymi, w krótkim czasie zapewniając finansowe zaplecze umożliwiające prowadzenie wynikającej z powołania zakonnego działalności na długie lata.
Pisała też modlitwy i pieśni. Jej utwór niem. „Lied von der Liebe Gottes” („Pieśń miłości Bożej”) wszedł do kanonu pieśni religijnych Bawarii. Grała też na instrumentach strunowych…
Miewała także wizje. W 1728 r. na podstawie jednej z nich wyobrażenie Ducha św. w ludzkiej postaci namalował Joseph Ruffini (?, Merano - 1749, Augsburg)…
Ta „Matka biednych” - tak nazywali ją nie tylko katolicy ale i luteranie – po długiej i ciężkiej chorobie zmarła w Kaufbeuren w Wielkanoc 1744 r. przewidując dzień i godzinę swej śmierci…
Pochowana została w swoim macierzystym franciszkańskim klasztorze.
Po śmierci jej grób stał się celem niekończącego się szeregu pielgrzymek. W niektórych latach modliło się przed jej nagrobkiem ponad 70 tys. pielgrzymów i oświetlało go swym blaskiem tysiące wotywnych świec!
Beatyfikowana została w 1900 r. przez Leona XIII.
W rezultacie ciekawego przypadku cudownego wyleczenia (młoda dziewczyna, niejaka Margit Heim, wciągnięta została w 1986 r. w wir rzeki; wyłowiono ją po prawie godzinie, nie oddychała, ale serce jeszcze biło – oddychanie przywrócono, ale pozostała w stanie śpiączki; lekarze stwierdzili nieodwracalne, rozległe zmiany w mózgu; mimo tego po paru dniach obudziła się, w pełni władz umysłowych – cud ten przypisywano wstawiennictwu Marii, której poświęcono dziewczynę podczas pobytu w szpitalu) kanonizował ją w 2001 r., jako pierwszą niemiecką świętą trzeciego millenium, Jan Paweł II. Mówił wtedy:
„’Oddajcie chwałę Chrystusowi Ukrzyżowanemu’ – to zawołanie inspirowało Marię Krescencję Höss od dzieciństwa. I tej posłudze oddała wszystkie swoje siły i umiejętności.
Bóg obdarzył ją pięknym głosem. Już jako młoda dziewczyna mogła wykonywać solowe partie, ale nie szukała poklasku: p ragnęła śpiewać i grać tylko dla Chrystusa Króla.
Całą wiedzę o współsiostrach i całe doświadczenie oddała na posługę Panu. Stała się szanowanym doradcą i wspomożycielką. U furty jej klasztoru stawali prości mężczyźni i kobiety, księżniczki i cesarzowe, księża i zakonnicy, opaci i biskupi. W pewien nieodgadniony sposób stała się ‘akuszerką’ prawdy, pomagając potrzebującym, by w ich sercach ponownie się ona narodziła …
Nie uniknęła trudności i bólu. ‘Mobbing’ nie jest wynalazkiem tylko obecnego stulecia. Musiała znosić intrygi swojego środowiska, nigdy aliści nie kwestionując i wątpiąc we własne powołanie.
Długie okresy cierpienia stały się ćwiczeniami w cnocie cierpliwości. Przydało się jej to, gdy została przełożoną swego klasztoru: sztuka kierowania oznaczała dla niej służbę duchową. Dla biednych była hojną, dla współsióstr matką, dla potrzebujących dobrego słowa uprzejmą i współczującą.
Swoim życiem ujawniała, co znaczą słowa Chrystusa: »Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili«Mt 25,40”.
Jej doczesne szczątki, pokryte woskiem, są do dziś czczone w pięknej, szklanej trumnie w kaplicy jej klasztoru.
Pochylmy się także nad słowami (po angielsku) Ojca św. Jana Pawła II z Mszy św. kanonizacyjnej (25.xi.2001 r., Watykan):
Zobaczmy też dwa krótkie filmiki związane ze św. Marią Krescencją (oba po niemiecku):
Opracowanie oparto na następujących źródłach:
polskich:
angielskich:
niemieckich:
norweskich:
włoskich: