MATKA BOŻA CZĘSTOCHOWSKA: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneMATKA BOŻA NIEUSTAJĄCEJ POMOCYLOGO PORTALU

Rzymskokatolicka Parafia
pod wezwaniem św. Zygmunta
05-507 Słomczyn
ul. Wiślana 85
dekanat konstanciński
m. i gm. Konstancin-Jeziorna
powiat Piaseczno

św. ZYGMUNT: kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własneśw. ZYGMUNT: XIX w., feretron, kościół św. Zygmunta, Słomczyn; źródło: zbiory własne

Valid XHTML 1.0 Strict

tutaj108 polskich męczenników niemieckiej okupacji podczas II wojny światowej

bł. TYMOTEUSZ stanisław antoni TROJANOWSKI
1908, Sadłowo – ✟ 1942, Auschwitz
brat zakonny i męczennik

patron: zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych

wspomnienie: 28 lutego

Łącza do ilustracji (dzieł sztuki) związanych z błogosławionym:

  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - feretron, kościół pw. św. Andrzeja Apostoła, Lubowidz; źródło: zasoby własne, dzięki uprzejmości ks. Grzegorza Ślesickiego
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - 'stara' kaplica, Niepokalanów; źródło: commons.wikimedia.org
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - obraz współczesny, Niepokalanów; źródło: plock.gosc.pl
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - lata 1930-te, w habicie zakonnym; źródło: old.franciszkanie.pl
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - współczesny święty obrazek; źródło: theblackcordelias.wordpress.com
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - i.1942, KL Auschwitz, zdjęcie obozowe; źródło: old.franciszkanie.pl
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - i.1942, KL Auschwitz, zdjęcie obozowe; źródło: old.franciszkanie.pl
  • bł. TYMOTEUSZ TROJANOWSKI - i.1942, KL Auschwitz, zdjęcie obozowe; źródło: plock.gosc.pl
  • SIEDMIU FRANCISZKAŃSKICH BŁOGOSŁAWIONYCH; źródło: www.santiebeati.it
  • FRANCISZKANIE UMĘCZENI w CZASIE WOJNY 1939-1945 - tablica pamiątkowa, krużganki kościoła oo. Franciszkanów, Kraków;
źródło: www.bj.uj.edu.pl
  • CHRYSTUS wśród 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW - BAJ, Stanisław (ur. 1953, Dołhobrody), 1999, obraz beatyfikacyjny, Licheń; źródło: picasaweb.google.com
  • KAPLICA 108 MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ - Licheń; źródło: www.lichen.pl
  • MĘCZENNICY II WOJNY ŚWIATOWEJ - PIETRUSIŃSKI Paweł (), pomnik, 2004, brąz, granit, wys. 190 cm (z cokołem 380 cm), kościół św. Jana Chrzciciela, Szczecin; źródło: www.szczecin.pl
  • 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW - witraż, Kaplica Matki Bożej, Świętych i Błogosławionych Polskich, kościół św. Antoniego Padewskiego, Lublin; źródło: www.antoni.vgr.pl
  • POCHÓD 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ - ŚRODOŃ, Mateusz (), w trakcie tworzenia, kaplica Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa; źródło: www.naszglos.civitaschristiana.pl
  • 108 POLSKICH BŁOGOSŁAWIONYCH MĘCZENNIKÓW - witraż, Sanktuarium Matki Bożej Zawierzenia, Tarnowiec; źródło: www.sanktuariumtarnowiec.parafia.info.pl

Stanisław Antoni przyszedł na świat 29.vii.1908 r. we wsi Sadłowo, mniej więcej w połowie drogi między SierpcemMławą, ówcześnie w guberni płockiej (ros. Плоцкая губерния), stanowiącej część Królestwa Polskiego (ros. Царство Польское) zwanego półoficjalnie Krajem Nadwiślańskim (ros. Привислинский край), integralnej części zaborczego Imperium Rosyjskiego

Znajdujące się w diecezji płockiej Sadłowo należało wówczas do parafii pw. św. Floriana z siedzibą w oddalonym o ok. 4 km od miejsca urodzenia Stanisława Antoniego Chamsku. Proboszcz wszelako od 1797 r. rezydował w oddalonym o dalsze ok. 4 km Poniatowie. Tamtejszy kościół bowiem — a raczej jego drewniany następca, wybudowany w 1805 r. w nawiązującym do romańskiego stylu i konsekrowany dwa lata później — w swym głównym, barokowym ołtarzu miał słynący łaskami i cudami XVII‑wieczny obraz Matki Bożej Bolesnej — Pietà Poniatowska — do którego pielgrzymowało coraz więcej wiernych.

A zatem to w ówcześnie filialnym — dziś należącym do parafii pw. św. Floriana — kościele pw. św. Wawrzyńca w Poniatowie 25.viii.1908 r. do Kościoła Powszechnego w sakramencie chrztu św. przyjęty został Stanisław Antoni. Nie wiadomo, czy odbyło się to przed wspomnianym obrazem Matki Bożej Bolesnej, którego kult już wówczas zanikał, by w XX w. zaniknąć na dobre; czy może przed innym XVII‑wiecznym obrazem Zdjęcia z Krzyża, którym dziś obraz Piety jest często przesłaniany; a może przed którymś z ołtarzy bocznych — w każdym razie misterium męki Pańskiej towarzyszyło Stanisławowi Antoniemu od najwcześniejszych lat…

Był drugim z czworga synów Ignacego, skromnego, ubogiego zarządcy folwarcznego, i Franciszki z domu Ząbkiewicz.

Majątek, w którym pracował ojciec, uległ w 1912 r. parcelacji i rodzina zmuszona została, w poszukiwaniu pracy, do przeprowadzki do oddalonej o ok. 8 km od Sadłowa wsi Zgliczyn–Glinki, gdzie zapewne w tamtejszym folwarku ojciec otrzymał posadę.

W czasie I wojny światowej, która wybuchła w 1914 r., zginął ojciec Stanisława Antoniego — wiele lat później Stanisław napisał: „zabili mego ojca”. Młody Stanisław musiał wówczas porzucić naukę — po trzech zaledwie latach szkoły elementarnej (zapewne szkoły w oddalonym o ok. 4 km, acz położonym po drugiej stronie rzeki Wkry, Radzanowie, założonej w 1817 r. przez miejscowego proboszcza: dziś Zespół Szkół w Radzanowie) — i podjąć pracę pomagając matce w utrzymaniu rodziny. „W lecie” — jak wspominał „  —„byłem za pastucha a w zimie pomagałem roboty w domu”. Rodzina przeprowadziła się do pobliskiej wsi Zgliczyn–Pobodzy (ok. 3 km od Zgliczyna–Glinek). W domu panowała bieda.

Od 1918 r. — roku wypędzenia zaborczych Niemców, którzy okupowali polskie ziemie od 1914‑5 r., roku końca I wojny światowej i odrodzenia po ponad wiekowej niewoli Rzeczypospolitej — gdy najstarszy brat, Tadeusz, który do tej pory pomagał w utrzymaniu rodziny, przeniósł się do Warszawy, cały ciężar — i utrzymania i wychowania dzieci — spadł na matkę. A ponieważ jeden z młodszych braci Stanisława Antoniego zmarł w dzieciństwie, stał się najstarszym dzieckiem w rodzinnym domu…

Powoli przejmował obowiązki głównego żywiciela rodziny. W międzyczasie, ok. 1922 r., w lokalnym, XIV‑wiecznym kościele parafialnym pw. św. RochaRadzanowie, przyjął sakrament bierzmowania z rąk ordynariusza płockiego, abpa Antoniego Juliana Nowowiejskiego (1908, Sadłowo – 1942, Auschwitz), z którym później wyniesiony miał być na ołtarze…

Dopiero więc w wieku 22 lat mógł pójść za powołaniem. 5.iii.1930 r. wstąpił do założo­nego zaledwie trzy lata wcześniej klasztoru Zakon Braci Mniejszych Konwentualnych (łac. Ordo Fratrum Minorum Conventualium – OFMConv), czyli franciszkanów konwentualnych, w Niepokalanowie, położonego we wsi Paprotnia, ok. 40 km od War­szawy, należącego wówczas do franciszkańskiej prowincji św. Anto­niego z Padwy i bł. Jakuba Strzemię z siedzibą prowincjalną w Krakowie (od 1939 r. w nowo ukonstytuowanej prowincji Matki Bożej Niepokalanej z siedzibą w Warszawie). Przyjmował go ówczesny gwardian klasztoru, o. Alfons Józef Kolbe (1896, Łódź – 1930, Warszawa), młodszy brat św. Maksymiliana Marii Rajmunda Kolbe (1894, Zduńska Wola – 1941, Auschwitz).

Odtąd cała jego posługa związana była z Niepokalanowem…

Po niecałym roku, tzw. postulacie (łac. postulare), w trakcie którego zaznajamiał się z życiem zakonnym, przywdział 6.i.1931 r. — w ceremonii obłóczyn — habit francisz­kański i przyjął imię zakonne Tymoteusza. Za dewizę przyjął: „W każdym czasie i w każdym miejscu, do swobodnego rozporządzania woli Bożej”.

Rozpoczął się nowicjat (łac. novitiatus), w trakcie którego przygotowywał się do złożenia ślubów zakonnych, zaznajamiając się szczegółowo z regułą, konstytucjami, zwyczajami i zasa­dami życia zakonnego.

2.ii.1932 r. złożył pierwsze śluby zakonne, ślubując żyć w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie. Tym aktem rozpoczął tzw. juniorat, w trakcie którego dalej pogłębiał znajomość Pisma świętego, teologii i życia franciszkańskiego. Jednocześnie zaczął pracować przy kolportażu „Rycerza Niepokalanej”, miesięcznika założonego w i.1922 r. przez św. Maksymilian; pracę, którą miał wykonywać, jak się okazało, przez resztę posługi w Niepokalanowie.

Wreszcie 11.ii.1935 r., na ręce o. Floriana Michała Koziury (1887–1966), ówczesnego gwardiana — o. Maksymilian był wówczas na misjach w Japonii, Chinach i Indiach — złozył śluby wieczyste.

Rozpoczął się czas zwykłej posługi w szybko rozbudowującym się Niepokalanowie — w ix.1939 r., gdy wybuchła II wojna światowa, Niepokalanów był największym klasztorem katolickim na świecie: przebywało w nim ok. 700 zakonników i kandydatów! Odtąd kolportaż „Rycerza Niepokalanej” stał się jego głównym zajęciem. Z czasem został kierownikiem działu odpowiedzialnego za jego rozprowadzanie. A było to zadanie niezwykłe: w latach 1938–9 bowiem nakład „Rycerza” osiągał 800 tys.!

Zajmował się również zaopatrywaniem braci w przedmioty codziennego użytku, pomagał w dziale rolniczym i koszykarskim, czyli zajmującym się wyplataniem koszyków. Często opiekował się chorymi braćmi w infirmerii.

Rodziło się w nim wprawdzie pragnienie udania się na misje, pewnie pobudzone opowieściami o. Maksymiliana, który w 1936 r. powrócił do Niepokalanowa i objął obowiązki jego gwardiana, i nawet 3.v.1937 r. zgłosił swoim przełożonym formalną prośbę o ich rozpoczęcie — napisał przytaczając słowa swej dewizy zakonnej: „Jeślibym się nadał to jestem gotów na misje w każdym czasie i w każdej chwili, do swobodnego rozporządzania Woli Bożej” — ale Bóg miał wobec niego inne plany…

Niedługo potem, 6.viii.1938 r., w pokorze odbył jedyną pielgrzymkę do swej Królowej, Niepokalanej, której poświęcił całe życie, Matki Bożej Częstochowskiej, do Jej jasno­górskiego sanktuariumCzęstochowie.

Spokojny czas posługi, pełen wytężonej pracy, uległ gwałtownemu zahamowaniu, gdy 23.viii.1939 r. dwaj potężni sąsiedzi Rzeczpospolitej — Niemcy i Rosja — zawarli sławetne porozumienie, zwane od nazwisk sygnatariuszy — ministrów spraw zagranicznych obu państw — paktem Ribbentrop–Mołotow, podpisali też tajny protokół dodatkowy, który ustalił strefy wpływów owych nowych zaborców i był de‑facto paktem o współpracy przy zaatakowaniu i podziale Rzeczpospolitej.

I rzeczywiście 1.ix.1939 r. Niemcy zaatakowali Polskę. 17 dni później inwazji dokonali Rosjanie.

Rozpoczęła się II wojna światowa.

Już w pierwszym dniu wojny przerwano kolportaż czasopism i gazet, w drugim — prace przy budowie kościoła, w czwartym — zamknięto redakcje czasopism i druków…

Niemieckie samoloty ze swastyką zrzuciły na budynki klasztorne w Niepokalanowie kilka bomb. Wówczas, piątego dnia niemieckiej agresji, przełożeni zmuszeni zostali do wydania polecenia, by zakonnicy opuścili klasztor i udali się w strony rodzinne.

W Niepokalanowie pozostało niewielu. Wśród nich był o. Maksymilian Kolbe i o. Pius Bartosik. Był też br. Tymoteusz.

Ok. 17.ix.1939 r., czyli dnia, gdy Rzeczpospolita została zaatakowana przez drugiego agresora, Rosję, do Niepokalanowa weszli Niemcy. I już 19.ix aresztowano 34 braci ojców i braci, wśród nich wspomnianych o. Maksymiliana Kolbe i o. Piusa Bartosika.

Zakonników przetrzymywano w obozach jenieckich: Stalagu VIII‑B w Lams­dorf (pl. Łambinowice), w filii Amtitz (pl. Gębice) Stalagu III‑B w Fürstenberg (pl. Przybrzeg), i w Ostrzeszowie — ten obóz później nazwano jenieckim (niem. Gefangenenlager) Stalagiem XII.

W Amtitz o. Maksymilian wypowiedział znaczącą przepowiednię: „Drogie dzieci, zobaczycie, jeszcze tutaj będzie Polska!”. Nie wszyscy słuchacze doczekali jednak spełnienia tego proroctwa…

Franciszkanów zwolniono 8.xii.1939 r.… Wrócili do ograbionego Niepokalanowa. Niemcy wywieźli wszystkie intertypy z zecerni i część maszyn drukarskich, zniszczyli pozostałe urządzenia wydawnicze. Zrabowali też materiały zgromadzone na budowę kościoła…

Przez ten czas brat Tymoteusz przebywał w Niepokalanowie. Pobliska Warszawa pod naporem niemieckim padła 28.ix.1939 r. Tego samego dnia bandycką współpracę Niemiec i Rosji formalnie przypieczętował tzw. traktat o granicach i przyjaźni Rosja–Niemcy”, będący de‑facto IV rozbiorem Polski. o. Anicet oczywiście nie wiedział, że w tajnym aneksie dodano: „Obie strony nie będą tolerować na swych terytoriach jakiejkolwiek polskiej propagandy, która dotyczy terytoriów drugiej strony. Będą tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej propagandy i informować się wzajemnie w odniesieniu do odpowiednich środków w tym celu”.

Mocą takich aktów Polacy stawali się ludźmi drugiej kategorii — niem. slawische Untermenschen (pl. niższa rasa słowiańska — podludzie), według założeń niemieckiej polityki rasowej — siłą roboczą na rzecz zaborczego państwa, rozpoczynała się eksterminacja narodu polskiego, w podobny zresztą sposób dokonywana przez drugiego zaborcę, Rosjan.

Rozpoczęła się straszliwa niemiecka okupacja.

Niebawem Niemcy na okupowanych ziemiach centralnej Polski zorganizowali pseudo–państewko, nazwane niem. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstwo dla okupowanych ziem polskich) — w skrócie Generalne Gubernatorstwo. Warszawa stała się siedzibą władz niem. Distrikt Warschau (pl. dystrykt warszawski). Stolicą całego Gubernatorstwa został Kraków.

Brat Tymoteusz przez pierwsze miesiące bezradnie musiał obserwować rabunek mienia zakonnego. Ale po powrocie aresztowanych franciszkanów z obozów jenieckich rozpoczęło się mozolne odbudowywanie życia klasztornego. Zaczęli powracać też inni zakonnicy. O. Maksymilian zaczął starać się o niemiecką zgodę na wznowienie wydawnictwa „Rycerza Niepokalanej”. Zezwolono tylko na jeden numer, grudniowo–styczniowy przełomu lat 1940/41, w ograniczonym nakładzie 120 tys. egzemplarzy, i to tylko na okręg warszawski Generalnego Gubernatorstwa.

Choć główne budynki przejęło niemieckie wojsko w reszcie trwały klasztorne prace. Trzeba było też objąć opieką wielu wygnanych z domów Polaków z Wielkopolski, Niemcy bowiem po jej przyłączeniu bezpośrednio do Rzeszy wyrzucali z domów polskich mieszkańców wywożąc ich do Generalnego Gubernatorstwa. Trzeba było też zaopiekować się szczególnie prześladowanymi Żydami…

Niemiecka „dobra wola” trwała jednakże krótko, zaledwie rok. 17.ii.1941 r. niemiecka tajna policja państwowa (niem. Geheime Staatspolizei) — gestapo — wkroczyła ponownie do Niepokalanowa. Aresztowanych i wywiezionych zostało pięciu franciszkanów, wśród nich o. Maksymilian, o. Pius Bartosik i o. Antonin Bajewski.

Pozostali zakonnicy próbowali dalej prowadzić swą posługę. Kwestowali, gdzie mogli, by pomóc wysiedleńcom i Żydom, których niejednokrotnie ratowali od niechybnej śmierci. Brat Tymoteusz również usługiwał i karmił tych nieszczęśników, gdy pojawiali się u bram klasztoru…

20 zakonników podpisało też list z podaniem o zwolnienie o. Maksymiliana. Był wśród nich brat Tymoteusz. Wręczono go Niemcom w siedzibie gestapo przy ul. Szucha w War­szawie.

Nie odniosło skutku. Zamiast zwolnienia na początku ix.1941 r. nadeszła wiadomość, przekazana ustnie, o śmierci o. Maksymiliana w miejscu określonym jako Auschwitz…

Półtorej miesiąca później, 14.x.1941 r., Niemcy wywieźli z Niepokalanowa kolejnych sześciu zakonników, w tym Tymoteusza i braci Bonifacego Żukowskiego, Ferdynanda Władysława Kasza (ur. 1913, Tarzymiechy – 1995, Niepokalanów) i Wacława Józefa Rucińskiego (ur. 1910, Żelechów – 1975, Niepokalanów). Niemiecki gestapowiec odpowiedzialny za aresztowanie miał stwierdzić, iż zostali zatrzymani za współpracę z polskich ruchem oporu…

Aresztowanie miało miejsce w tydzień po zaplanowanej akcji zniszczenia Kościoła w Kraju Warty (niem. Wartheland), czyli zachodniej Polski bezpośrednio włączonej do Rzeszy Niemieckiej. Tam mianowicie 6.x.1941 r., realizując politykę nadzorcy owego okupacyjnego tworu, niem. Gaulaitera (pl. naczelnik okręgu), Obergruppen­führera SS (niem. Die Schutzstaffel der NSDAP)niem. Reichsstadtthaltera (pl. namiestnik Rzeszy) Artura Karola (niem. Arthur Karl) Greisera (1897, Środa Wlkp. – 1946, Poznań), uczynienia z Wartheland obszaru „wzorcowego dla całych Niemiec”, w którym panuje niem. Ohne Gott, ohne Religion, ohne Priesters und Sakramenten” (pl. bez Boga, bez religii, bez kapłana i sakramentu”), po formalnym zdelegalizowaniu Kościoła katolickiego, aresztowano setki kapłanów. Razem zamknięto 1,300 kościołów a ok. 1,100 kapłanów zesłano do obozów koncentracyjnych, głównie do KL Dachau.

Niemcy zarządzający Generalnym Gubernatorstwem musieli o tym wiedzieć. Akcja aresztowań w Niepokalanowie była kontynuacją owej eksterminacji Kościoła…

Ponoć br. Tymoteusz mógł, uprzedzony przez współbraci, się ukryć, ale odmówił…

Wszystkich zawieziono, tak jak i poprzedników, do największego niemieckiego więzienia politycznego na terytorium okupowanej Polski — Pawiaka w Warszawie. W czasie okupacji przeszło przezeń ok. 100 tys. Polaków, z czego ok. 37 tys. zostało zamordowanych.

Następnego dnia wszystkich przesłuchiwano we wspomnianej siedzibie gestapo przy ul. Szucha, zarzucając „czytanie zrzucanych z samolotu, zakazanych ulotek”. Wszyscy zaprzeczyli. Byli zapewne torturowani — tak Niemcy traktowali Polaków posądzanych o współpracę z polskim ruchem niepodległościowym, wykorzystu­jąc do tego nawet wiertarki, wiercąc nimi dziury w podniebieniach nieszczęśników…

Świadek tych wydarzeń wspominał: „Na Pawiaku [br. Tymoteusz] często odmawiał różaniec, pierwszy w celi zabierał się do pracy, szorując podłogę, oczyszczając drzwi i okna”.

8.i.1942 r. całą grupę, śladem pierwszej, wywieziono z Pawiaka. Przed wyjazdem, po dwugodzinnych karnych ćwiczeniach Niemcy przeszukali wszystkich, zabrali różańce, książeczki do nabożeństwa i krzyżyki, i wyrzucili do śmieci. Upchano ich w wagony–więźniarki…

Dla br. Tymoteusza zabrakło miejsca siedzącego. Świadek wspominał: „Nie upominał się jednak o swoje prawo, a ofiarującym mu miejsce dziękował”…

Transport pojechał na południe. Mijał Radom, Kielce, by w okolicach Zawiercia przekroczyć granicę Generalnego Gubernatorstwa i wjechać na obszar bezpośrednio przyłączony przez Niemców po agresji w 1939 r. do niem. Deutsches Reich (pl. Rzesza Niemiecka) — nieoficjalnie zwanej niem. Drittes Reich (pl. III Rzesza) — gdzie obowiązywały prawa nadawane i egzekwowane bezpośrednio ze stolicy, Berlina: do niemieckiej prowincji niem. Provinz Oberschlesien (pl. Górny Śląsk) ze stolicą w Katowicach (do 1941 r. niemieckiej prowincji niem. Provinz Schlesien (pl. Śląsk) ze stolicą we Wrocławiu)…

Więźniowie wiedzieli, dokąd jadą: do niemieckiego obozu koncentracyjnego (niem. Kon­zentrationslager) KL Auschwitz. Informacje o jego istnieniu i mordach w nim popełnianych docierały do Generalnego Gubernatorstwa i Warszawy już od 1940 r. W nocy z 21 na 22.ix.1940 r. do obozu — dając się dobrowolnie, za wiedzą kierownictwa Tajnej Armii Polskiej (później części Polskiego Państwa Podziemnego), złapać w warszawskiej łapance — trafił rotmistrz Witold Pilecki (1901, Ołoniec – 1948, Warszawa). Jego pierwsze meldunki — acz nie raporty, które przygotowane zostały później — przesyłane tajnie, docierały już do Warszawy. Docierały też opowieści paru szczęśliwców, których z KL Auschwitz wypuszczono — m.in. Władysława Bartoszewskiego (1922, Warszawa — 2015, Warszawa), zwolnionego 8.iv.1941 r. Ale nikt z transportowanych nieszczęśliwców chyba naprawdę nie spodziewał się tego, co czekało ich po przekroczeniu opłotowania owego obozu, ówcześnie tylko dla Polaków — obóz zagłady KL Auschwitz II (Birkenau), w którym zamordowano setki tysięcy, a może i miliony Żydów, zaczął bowiem funkcjonować dopiero na wiosnę 1942 r.

W swym pierwszym raporcie Witold Pilecki tak opisał pierwsze chwile w KL Auschwitz — nie ma żadnych podstaw by sądzić, że w przypadku br. Tymoteuszajego współbraci było inaczej (wersyfikacja raportu — własna):

Zgiełk i jazgot głosów zbliżał się stopniowo. Nareszcie gwałtownie otwarto drzwi naszego wagonu. Oślepiły nas reflektory skierowane we wnętrze.

— Heraus! rrraus! rrraus! — padały wrzaski, a kolby esesmanów spadały na ramiona, plecy i głowy kolegów.

Należało szybko znaleźć się na zewnątrz […]

Zgraja esesmanów biła, kopała i robiła niesamowity wrzask — 'zu Fünfe!' (pl. 'w piątki!').

Na stojących na skrzydłach piątek, rzucały się psy, szczute przez żołdaków. Oślepieni reflektorami, pchani, bici, kopani, szczuci psami, raptownie znaleźliśmy się w warunkach, w jakich wątpię, by ktoś z nas był kiedykolwiek. Słabsi byli oszołomieni do tego stopnia, że naprawdę tworzyli bezmyślną grupę.

Pędzono nas przed siebie, ku większej ilości skupionych świateł. W drodze kazano jednemu z nas biec do słupa w bok od drogi i zaraz w ślad za nim puszczono serię z peema. Zabito. Wyciągnięto z szeregu dziesięciu przygodnych kolegów i zastrzelono w marszu z pistoletów, w ramach 'odpowiedzialności solidarnej' za 'ucieczkę', którą zaaranżowali sami esesmani. Wszystkich jedenastu ciągnięto na rzemieniach uwiązanych do jednej nogi. Drażniono psy skrwawionymi trupami i szczuto je na nich. Wszystko to robiono przy akompaniamencie śmiechu i kpin.

Zbliżaliśmy się do bramy, umieszczonej w ogrodzeniu z drutów, na której widniał napis: 'Arbeit macht frei' (pl. 'Praca czyni wolnym'). Później dopiero nauczyliśmy się go dobrze rozumieć.

Za ogrodzeniem, rzędami ustawione były murowane budynki, wśród których widniał rozległy plac. Stojąc wśród szpaleru esesmanów, przed samą bramą, doznaliśmy na moment większego spokoju. Odpędzono psy, kazano nam wyrównać piątki. Tutaj liczono nas skrupulatnie — na końcu doliczając ciągnione trupy […]

Za drutami, na wielkim placu, uderzył nas inny widok. W nieco fantastycznym, pełzającym po nas ze wszystkich stron świetle reflektorów, widoczni byli jacyś niby–ludzie. Z zachowania podobni raczej do dzikich zwierząt (bezwzględnie obrażam tu zwierzęta — nie ma jeszcze w naszym języku określenia na takie stwory). W dziwnych ubraniach w pasy, jakie się widziało na filmach o Sing–Sing, z orderami na kolorowych wstążkach (tak mi się wtedy w migającym świetle wydawało), z drągami w ręku, rzucili się z dzikim śmiechem na pojedynczych naszych kolegów. Bijąc ich po głowach, kopiąc leżących już na ziemi w nerki i w inne czułe miejsca, wskakując butami na piersi, brzuch — zadawali śmierć z niesamowitym jakimś entuzjazmem.

'Ach! Więc zamknęli nas w zakładzie dla obłąkanych!…' — przemknęła mi myśl. — 'Co za podłość!' — rozumowałem jeszcze kategoriami ziemi […] Tu nie potrzeba było mieć żadnej sprawy politycznej, żeby zginąć. Zabijano pierwszego lepszego z brzegu.

Zaczynało się od pytania rzuconego przez pasiastego człeka z drągiem:

— 'Was bist du von zivil?' (pl. 'Kim byłeś/byłaś w cywilu?').

Odpowiedź: ksiądz, sędzia, adwokat wówczas powodowała bicie i śmierć.

Przede mną w piątce stał jakiś kolega, który na to pytanie, rzucone mu z równoczesnym ujęciem go garścią za ubranie pod gardłem, odpowiedział:

— 'Richter' (pl. 'prawnik').

Fatalny pomysł! Po chwili był na ziemi bity i kopany.

Więc wykańczano specjalnie inteligencję. Po tym spostrzeżeniu zmieniłem nieco zdanie. To nie obłąkańcy, to jakieś potworne narzędzie do wymordowania Polaków, rozpoczynające swe dzieło od inteligencji […]

Dowiedzieliśmy się, że stanowimy 'zugang' bandytów polskich, którzy rzucali się na spokojną ludność niemiecką, a których za to spotyka tu odpowiednia kara. 'Zugangiem' nazywano wszystko, co do obozu przyszło, każdy nowy transport.

A potem witał ich zastępca komendanta, Karol (niem. Karl) Fritzsch (1903, Nassengrub – 1945?), który wcześniej posłał o. Maksymiliana Kolbe na śmierć głodową, tłumacząc pojęcie „kary”:

Przybyliście tutaj nie do sanatorium, tylko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak przez komin […] Z prawdziwą przyjemnością przepędzimy was wszystkich przez ruszty pieców krematoryjnych. Dla nas wszyscy razem nie jesteście ludźmi, tylko kupą gnoju […] Jeśli się to komuś nie podoba, to może iść zaraz na druty.

Jeśli są w transporcie Żydzi to mają prawo żyć nie dłużej, niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące…

Później słowa te wyjaśniali i przybliżali — jak to opisał Pilecki — podwładni Fritscha:

Z ciemności, gdzieś z góry (z nad kuchni), odezwał się kat, Seidler:

— 'Niech nikt z was nie sądzi, że kiedykolwiek wyjdzie stąd żywy… porcja jest tak obliczona, że żyć tu będziecie 6 tygodni; kto będzie żył dłużej… znaczy, że kradnie, kto kradnie — znajdzie się w SK (niem. 'Strafkompanie', pl. 'oddział karny') — gdzie żyje się krótko!'”.

Brat Tymoteusz, choć nie miał święceń kapłańskich, zaliczony został do grona księży. Otrzymał numer obozowy 25431, który wytatuowano mu — KL Auschwitz był jedynym obozem, gdzie Niemcy tatuowali więźniów — albo na lewym przedramieniu, albo na lewej piersi, za pomocą zamoczonego w tuszu metalowego stempla, do którego wkładano wymienne płytki z igłami, tworzące oddzielne cyfry. Otrzymał też obozowy pasiak z naszytym czerwonym trójkątem, tzw. winklem, z literą „P” — więzień polityczny, Polak…

Rozpoczął się ostatni etap męki młodego zakonnika franciszkańskiego. Czy przed oczyma miał wówczas obrazy męki Pańskiej z kościoła w Poniatowie, gdzie ongiś został przyjęty do Kościoła Powszechnego? — nie wiadomo. Zmuszono go do transportowania materiałów budowlanych, kopania żwiru, przebierania zgniłej i zmarzniętej brukwi. W łachmanach, w 20‑stopniowym mrozie, o głodzie…

O ostatnich dniach życia świadczyli później jego współbracia i współwiężniowie, wspomniani bracia zakonni Ferdynand Kasz i Wacław Ruciński, którzy przeżyli piekło KL Auschwitz i KL Dachau. „Mroźny wiatr gwiżdże i ziębi skurczone wynędzniałe członki, a głód i ciężka praca wyczerpują do reszty. Kapowie biją i nie pozwalają odpocząć. W południe półgodzinna przerwa: pół litra gorącej kawy i nic więcej” — tak warunki opisywał współtowarzysz cierpienia, br. Ferdynand Kasz…

Tymoteusz znajdował w wierze siłę do przetrwania ale i podtrzymywał współwięźniów na duchu…

Wkrótce aliści nabawił się zapalenia płuc.

Przeniesiony został do obozowego „szpitala”, gdzie jednakże cierpiących w zasadzie nie leczono, a nawet poczynając od poło­wy 1941 r. niemieccy lekarze mordowali chorych zastrzykami z fenolu. Na apelach wszelako, gdy liczono więźniów, pojawiać się musieli wszyscy. Chorych znoszono na plac. Tymoteusz był, jak świadczył br. Kasz, zbyt słaby by stać, więc leżał pod ścianą baraku. Po apelach półprzytomnego zanoszono go z powrotem do szpitala obozowego.

Nie mógł prawie mówić…

Do Pana odszedł 28.ii.1942 r., w szpitalu obozowym. Zakończyła się męka — na podobieństwo męki Pańskiej — brata Tymoteusza

W KL Auschwitz przetrwał niewiele ponad półtorej miesiąca. Miał 34 lata…

Ciało spalono w obozowym krematorium.

7.vi.1979 r. na terenie obozu KL Auschwitz stanął następca św. Piotra, Ojciec św. Jan Paweł II (1920, Wadowice – 2005, Watykan). Mówił wtedy w proroczym uniesieniu:

'To jest zwycięstwo nasze — wiara nasza'por. J 5, 4. Te słowa z listu św. Jana przychodzą mi na myśl i cisną się do serca, gdy staję […] na tym miejscu, na którym dokonało się szczególne zwycięstwo człowieka przez wiarę. Przez wiarę, która rodzi miłość Boga i bliźnich: jedną miłość, miłość 'największą' — taką, która gotowa jest 'życie położyć za brata swego'por. J 15, 13; 10, 11. A więc zwycięstwo przez miłość, która ożywia wiarę aż do granic ostatecznego świadectwa.

Parafrazując dalsze słowa Ojca św. Jana Pawła II (o o. Maksymilianie Kolbe) można je odnieść do br. Tymoteusza:

To zwycięstwo przez wiarę i miłość odniósł [w Auschwitz] człowiek, któremu na imię: [Stanisław Antoni]; imię zakonne: [Tymoteusz]; nazwisko: [Trojanowski]; 'z zawodu' (jak pisano o nim w rejestrach obozowych): ksiądz katolicki (choć nie był wyświęcony); z powołania: syn św. Franciszka; z urodzenia: syn prostych, pracowitych, bogobojnych ludzi, zarządcy ziemskiego; z łaski Bożej i osądu Kościoła: błogosławiony.

To zwycięstwo przez wiarę i miłość odniósł ów człowiek w tym miejscu, które było zbudowane na zaprzeczeniu wiary — wiary w Boga i wiary w człowieka — i na radykalnym podeptaniu już nie tylko miłości, ale wszelkich oznak człowieczeństwa, ludzkości; w tym miejscu, które było zbudowane na nienawiści i na pogardzie człowieka w imię obłąkanej ideologii; w tym miejscu, które było zbudowane na okrucieństwie. Miejsce, do którego prowadzi wciąż jeszcze brama z szyderczym napisem 'Arbeit macht frei', rzeczywistość bowiem była radykalnym zaprzeczeniem treści tego napisu.

W tym miejscu straszliwej kaźni, która przyniosła śmierć czterem milionom ludzi z różnych narodów, brat [Tymoteusz] odniósł duchowe zwycięstwo… Ten brat żyje do dzisiaj na polskiej ziemi, i jest wśród nas.

Czy tylko On […] odniósł zwycięstwo, które odczuli natychmiast współwięźniowie i do dzisiaj odczuwa je Kościół i świat? Zapewne wiele zostało tu odniesionych podobnych zwycięstw […] Pragniemy ogarnąć uczuciem najgłębszej czci każde z tych zwycięstw, każdy przejaw człowieczeństwa, które było zaprzeczeniem systemu systematycznego zaprzeczenia człowieczeństwa.

Na miejscu tak straszliwego podeptania człowieczeństwa, godności ludzkiej – zwycięstwo człowieka!

Poeta ujął to tak:

możemy się modlić po Auschwitz
musimy się modlić po Auschwitz
tam też się modlono

„***” („Głosy”), Bohdan Urbankowski

13.vi.1999 r. w Warszawie papież, św. Jan Paweł II, beatyfikował 108 polskich męczenników z czasu II wojny światowej (3 biskupów, 52 kapłanów diecezjalnych, 26 kapłanów zakonnych, 3 kleryków, 7 braci zakonnych, 8 sióstr zakonnych i 9 osób świeckich). Wśród nich był i br. Tymoteusz Trojanowski oraz 6 innych franciszkanów z Niepokalanowa (o. Antonin Maria Bajewski, o. Pius Maria Bartosik, o. Innocenty Guz, o. Achilles Puchała, o. Herman Stępień, br. Bonifacy Żukowski).

św. Jan Paweł II mówił o nich:

są oni świadectwem zwycięstwa Chrystusa — darem przywracającym nadzieję”…

Pomódlmy się litanią do 108 błogosławionych męczenników:

Obejrzyjmy etiudkę o polskich świętych i błogosławionych wyniesionych na ołtarze przez św. Jana Pawła II:

  • POLSCY ŚWIĘCI i BŁOGOSŁAWIENI WYNIESIENI do CHWAŁY OŁTARZY przez JANA PAWŁA II; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy dwa krókie filmiki o wizycie Ojca św. Jana Pawła II w KL Auschwitz, 7.vi.1979 r.:

  • Nie mogłem tu nie przybyć…”:
    NIE MOGŁEM TU NIE PRZYBYĆ: Jan Paweł II w Auschwitz, 7.vi.1979 r.; źródło: www.youtube.com
  • O oddaniu życia za drugiego człowieka”:
    O ODDANIU ŻYCIA za DRUGIEGO CZŁOWIEKA: Jan Paweł II w Auschwitz, 7.vi.1979 r.; źródło: www.youtube.com

Obejrzyjmy też dwuczęściową impresję o sanktuarium w Niepokalanowie:

  • część I:
    SANKTUARIUM w NIEPOKALANOWIE: część I; źródło: www.youtube.com
  • część II:
    SANKTUARIUM w NIEPOKALANOWIE: część II; źródło: www.youtube.com

Popatrzmy też na dwie serie filmów o obozie KL Auschwitz:

  • KL AUSCHWITZ - ZAPOMNIANE DOWODY ZBRODNI; źródło: www.youtube.com
  • KL AUSCHWITZ; źródło: www.youtube.com

Wysłuchajmy także dwóch homilii św. Jana Pawła II:

  • z Niepokalanowa, 18.vi.1983 r.:
    JAN PAWEŁ II w NIEPOKALANOWIE, 17.VI.1983 r.; źródło: www.youtube.com
  • część homilii beatyfikacyjnej z 13.vi.1999 r. w Warszawie:
    108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ: JAN PAWEŁ II, 13 CZERWCA 1999, WARSZAWA; źródło: www.youtube.com

Pochylmy się też nad tekstem homilii Ojca św. Jana Pawła II wygłoszonej 7.vi.1979 r. na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau:

nad homilią Jana Pawła II18.vi.1983 r. w Niepokalanowie:

a także nad homilią beatyfikacyjną Jana Pawła II13.vi.1999 r. w Warszawie:

Popatrzmy na mapę życia błogosławionego:

  • GoogleMap

Opracowanie oparto na następujących źródłach:

polskich:

angielskich:

norweskich:

włoskich: